
Warto spełniać marzenia i osiągać swoje cele
Im więcej przeszkód, tym bardziej cieszą, czyli o tym jak popsułam drugi żart przewodni
Czasami bywa tak, że im bardziej czegoś chcesz, tym więcej rzeczy odciąga Twoją uwagę i przeszkadza.
Tak też było przy okazji pierwszego żartu przewodniego, czyli zakładania bloga – zawsze pojawiało się całe listy rzeczy, które wydawały się ważniejsze. Aż tu pewnego dnia pominęłam to wszystko i całkowicie się skupiłam właśnie na tym postanowieniu.
Jak już osiągnęłam ten pierwszy cel przyszedł czas na drugie marzenie – mieć w końcu moją wymarzoną figurę. Tak jak poprzednio poprzekładałam wszystko by móc się na tym skupić. Pomimo małej ilości czasu i wielu przeszkadzaczy cały czas miałam ten cel przed oczami. Dla lepszej motywacji założyłam także wydarzenie na Facebooku – Sezon Bikini 2015 z Żabą, gdzie mnie dzielnie wspieraliście
Każde marzenie i cele trzeba rozpocząć od zastanowienia się, czy na prawdę tego chcesz? A może to wszyscy wokół Ciebie tego chcą a nie Ty? Po długiej analizie wyszło mi, że faktycznie to jest to, czego teraz najbardziej potrzebuję. Jedyne, co możemy wtedy powiedzieć, to „Let’s the fun begin”!
Skłamałabym, gdybym napisała, że poszło łatwo i po miesiącu od razu widziałam efekty. Dopiero teraz zauważyłam jak wiele przeszkód, podstawień nogi lub innych szturchańców potrafimy od życia otrzymać jak mamy już obraną ścieżkę. U mnie naprawa biodra którą planowałam skończyć w lutym zeszłego roku trwa nadal, przy okazji miałam też trochę innych potyczek zdrowotnych z przeziębieniem (uczuleniem/kaszlem/cokolwiek by to nie było) które mnie już od 2 miesięcy męczy (ale już chyba jestem na ostatniej prostej). Pomimo tego wszystkiego do czerwca udało mi się pozbyć 8 kg, a do dzisiaj 12 kg. Co więcej wykonując minimalną ilość ćwiczeń, na którą mi lekarze pozwalali plus basen i spacery (ale też nie więcej niż 2-3 razy w tygodniu), sama figura też już nabrała więcej mięśni.
Nie stało się to jednak z dnia na dzień. Walczyłam o to każdego dnia. Mam wrażenie, że w końcu te kilka lat przestawiania się na zdrowsze odżywianie i mniejsze porcje także zaczęły przynosić efekty.
Ważne jest jednak to, żeby nie naśladować wszystkich diet i ćwiczeń wokoło, a odkryć to, co nam sprawia przyjemność. Podpowiedzi do tego możecie znaleźć między innymi w tym tekście. Nie ma magicznych sztuczek, nie ma oszukiwania siebie – jedyna droga to regularny wysiłek fizyczny – jakikolwiek by nie był (jak to fajnie pokazuje Igor przy okazji wpisów o Slow Life) oraz duża siła woli, by nie zapchać się czymkolwiek, a faktycznie zjeść coś co da nam energię i jest zdrowe.
Jeśli naprawdę nam na czymś zależy to powinniśmy o to walczyć – nie ma wymówek, nie ma wmawianie sobie, że tego się nie da. Możliwe, że wymaga to od nas bardziej kreatywnego podejścia, spojrzenia na to pod innym kątem, ale na pewno jest tam gdzieś droga – wystarczy tylko pozbyć się chaszczy i iść dalej.
A Wam co się ostatnio udało osiągnąć? Jakie marzenie spełniliście ostatnio?