Nowe horyzonty y y y y y

czyli jak to prawie uciekłam z zabiegu…

Jak ostatnio codziennie, poszłam na mój zabieg rehabilitacyjny (czy jakkolwiek się to nie nazywa). Kładę się do łóżka jak zawsze, maszyna włączona, zalecenia jak zawsze: zbytnio się nie ruszać, wytrzymać 15 minut, nie brać żadnych urządzeń, odpocząć, pierwsze pikanie jest moje itp, itd.

Leżę więc tak sobie, myślę, radio leci, luzik, spokój, pomysły na wpisy przychodzą, leżę, odchodzą i tak już 5 minut. Nagle, bez żadnego uprzedzenia zaczyna się piosenka głośniejsza niż wszystkie inne. Na początku myślałam, że im się niechcący transmisja zacięła, ale potem okazało się, że ona po prostu taka jest. Polska próba umbrelli eli eli, tylko niestety zachwycająca jak włączanie niskich cen. Próbuję jej nie słuchać, im bardziej się staram, tym bardziej mi nie wychodzi. Wszystkie najlepsze pomysły poszły się kochać (zapewne zboczuchy razem), sprawdzam wszystkie wyjścia awaryjne wzrokiem – ucieczki nie widać, więc tak dalej leżę i zaczynam krztusić się razem z radiem wydając piękne dźwięki „y y y y y”

Żebyście jednak za dobrze nie mieli, to też Wam ją tu zaserwuję 😀

Piosenka się skończyła, trauma zostanie na całe życie…e…e…e…

Spodobał Ci się mój wpis - polub go lub się nim podziel!