Jak bardzo wyłączasz się na piękno i życie

W ciągu ostatnich czterech dni przeszłam około 18 km (licząc tylko te dłuższe kawałki). Nie włączyłam jednak muzyki, tylko skupiłam się całkowicie na tym co się dookoła mnie dzieje. I okazało się, że we przechodząc tą samą trasą po raz tysięczny codziennie coś nowego odkrywam.

Dzień jak co dzień, praca, dom, spanie. Te same twarze, te same widoki. Jednak codziennie inne.

Piątkowy powrót spacerkiem do domu. Wychodzę z pracy, nie jest może ciepło, ale nie pada. Chętnie wychodzę zimą na spacery – dają dużo energii, powietrze jest wtedy bardziej suche. I później na pewno będę jeszcze bardziej doceniać gorące dni. Idę stałą trasą do domu, ale bez słuchawek – całym umysłem skupiam się na moich myślach oraz tym, co mogę zobaczyć.

Idę tak już z 30 minut i dopiero do mnie dociera pewna myśl. Bo przecież wszyscy trąbią jacy to kierowcy straszni, niekulturalni, a ja nigdy dłużej niż chwilę nie czekam przy przejściu. Zaraz ktoś się zatrzymuje i mnie przepuszcza. Uśmiech pojawia się na twarzy i jak za dotknięciem magicznej różdżki staję się jakaś taka lżejsza, szczęśliwsza.

Dochodzę do Jasnych Błoni, widzę delikatnie unoszącą się mgłę (lub smog, wolę nie wiedzieć), jednak pomnik Trzech Orłów dalej widać. Jejuuuu, jaki ten Szczecin jest piękny, jak to wszystko ładnie wygląda. Przechodzę tutaj bardzo często, ale za każdym razem nie mogę się nadziwić jakie to fajne miejsce. Inni ludzie chyba podzielają moje zdanie, bo widzę mamę z dzieckiem siedzących na ławeczce, tam ktoś bawi się z psem, zaraz obok inna mama idzie z dwójką dorosłych dzieci. Staję zrobić zdjęcie – przebiega obok mnie pan, mija mnie rowerzysta – i wszyscy wyglądają na uśmiechniętych.

Jasne Błonia Szczecin JaDamska Dama spaceruje

Ok, nie mam całego wieczoru, muszę przyspieszyć. Ale przecież ten widok torów jest jak z pocztówki. Stoję, wzdycham – na pewno kiedyś tutaj wrócę i zrobię zdjęcie. Kiedyś, ale czemu nie dzisiaj? Po co mam czekać na lepszy dzień, kiedy to teraz jest pięknie? Drżącymi rękoma wyciągam telefon – boję się, żeby nie zrzucić go na tory. Mam taki lęk od zawsze kiedy stoję na moście. Chwila stresu i mam – jest zdjęcie. Może nie idealne, ale moje, zawierające wszystkie moje uczucia i radość z możliwości oglądania tego zachodu słońca.

Dama na spacerze

Ostatnia prosta – jeszcze jakieś 1,5 km i będę w domu. Mijam Panów naprawiających jakąś elektrykę, słyszę siarczyste „Kyyyyyrwa”. Cieszę się, bo wiem, że mam do czynienia ze specjalistami. Dochodzę do przejścia dla pieszych, ale zanim do niego podejdę mam ścieżkę rowerową. Jak zawsze rozglądam się, czy nie wymuszę rowerzyście pierwszeństwa i widzę nadjeżdżającego pana. Zatrzymuję się, puszczam go i dostaję promienny uśmiech w podzięce. Mały gest, a sprawia, że najgorszą część – pod górkę – pokonuję w zawrotnym tempie, jakbym leciała, z wielkim bananem na twarzy.

I tak niby godzina spaceru, a ja mam naładowane akumulatory na cały dzień.

I zastanawiam się jedynie jak często odpuszczamy sobie takie spacery w ramach naszej wygody i pozornie zaoszczędzonego czasu – bo przecież stojąc w korkach wcale tak dużo szybciej nie będziemy?

I jeszcze jedno – jak często nie zauważamy tych małych chwil – zachodów słońca przebijających się przez budynki miasta, uśmiechów czy drobnych gestów czynionych w naszym kierunku jednocześnie narzekając na to jakie to nasze życie jest szare i smutne?

Spodobał Ci się mój wpis - polub go lub się nim podziel!
  • Wiesz co Asia, ja ostatnio złapałem się na tym, że „optymalizuje” życie na maksa. Wszędzie wychodzę w ostatniej chwili, a w sumie wystarczyłoby 10 minut wczesniej, zeby isc wolniej i to wszystko podostrzegac.

    • Dobrze, że już to zauważyłeś – teraz tylko pozostaje zmiana 😉 Ja właśnie ostatnio poszłam w drugą stronę – najpierw priorytety, czyli rodzina i przyjaciele, a potem reszta. Po tym jak się zorientowałam, że mam każdą minutę życia rozplanowaną (nie żartuję, miałam chyba wszystko co 5 minut rozpisane) i okazało się, że zaniedbuje te dwa pierwsze, musiałam przystopować, mieć czas na przemyślenia i życie, a nie tylko przebieganie :)

  • Mario Ferreira