
JaDamska na tropie odcinek 3 – Dublin
Irlandia to kraj bardzo zielony i pełen deszczu – zawiera więc wszystko, co żabom do życia powinno być potrzebne. Co udało mi się tam zobaczyć? Czy je znalazłam?
Zaczęło się jak dość standardowo – po spokojnej podróży busem ze Szczecina do Berlina, obserwując rozciągającą się na dziesiątki kilometrów tapetę Windows XP, dotarliśmy na lotnisko.
Poszliśmy do bramki oznaczonej – „all ryanair flights” i jak się okazało, przyjmowali tam wszystkie loty, oprócz naszego. Czekając na naszą kolej obserwowałam rodzinkę z małymi trojaczkami – dziewczynki były mega zaciekawione procesem nadawania ich bagażu, wszystkie były tak samo ubrane i tuptały jak gąski za rodzicami. Po trzecim okrążeniu wypatrzyłam moją pierwszą żabę:
Na szczęście właśnie wtedy mogliśmy oddać bagaż i iść na nasz samolot, więc udało mi się jej nie kupić.
Pierwszym miejscem które odwiedziliśmy, tak jak połowa osób z naszego samolotu, było muzeum Guinnessa. Po wizycie w Carlsbergu myślałam, że ciężko będzie je przebić, ale te muzeum szybko rozwiało moje wątpliwości. Po pierwsze bardzo interaktywnie przedstawiają cały proces powstawania piwa, zaczynając od hodowli i przechowywania ziarna
Potem poznaliśmy wszystkie inne etapy, których tutaj, żeby Was nie zanudzić, opisywać nie będę. Wszystko jest zrobione bardzo interaktywnie i oryginalnie
Oprócz samego procesu powstawania piwa można było też obejrzeć wszystkie reklamy, materiały promocyjne, zobaczyć zwierzęta z cyrku Guinnessa, czy harfę, od której wziął się znak rozpoznawczy tego piwa. Bardzo fajne było też miejsce testowania smaku, gdzie na początku poznaliśmy zapach różnego rodzaju tego napoju bogów, a później technikę jego picia.
Było też wiele miejsc, w których można było zobaczyć jedne z ważniejszych motywów w historii tego miejsca.
Jednym z ciekawszych przeżyć była nauka nalewania tego trunku. Guinness jest bardzo specyficzny i trzeba się postarać, żeby go nie rozlać, a przy okazji prawidłowo napełnić szklankę. Podzieleni zostaliśmy na grupy i każdy z nas później otrzymał certyfikat potwierdzający nasze umiejętności.
Jak już nalejemy sobie piwa możemy spokojnie udać się na 7 piętro, by przy pięknych widokach na całe miasto, rozkoszować się jego smakiem. Tips – nie można iść z piwem na ruchome schody, gdyż jakby nam się niechcący ono rozlało, to zalejemy ludzi na wszystkich piętrach. Trzeba iść na zwykłe schody, lub wziąć windę.
Miejsce jest o tyle fajne, że najważniejsze punkty są opisane na szybach i wiesz dokładnie na co patrzysz. Żab w muzeum nie było, ale i tak było fenomenalnie. Spędziliśmy tak pół dnia i nie żałuję ani sekundy.
Po wyjściu z muzeum, by kontynuować nasze poszukiwania żab, skierowaliśmy swoje kroki do centrum miasta, gdzie uwierzyliśmy, że przypadkowa bezinteresowna pomoc istnieje. A dlaczego? O tym już niedługo
PS. Jeśli znasz miejsce, w którym mogłabym poszukać żab – pisz!