
JaDamska na tropie odcinek 2 – Jezioro Szmaragdowe
Kiedy prowadziłam moje poszukiwania w Dowspudzie dostałam wiadomość „Wracaj szybko, podobno w Szczecinie się już żaby pojawiły”. Wsiadłam więc do samochodu, potem do autobusu (powtarzając ciągle – nie pij, bo przez 6 godzin do toalety nie pójdziesz), potem znów do samochodu i jestem. Ale czy uda mi się je odnaleźć?
Sobota, jestem wykończona po całym tygodniu, w którym więcej byłam w podróży i pociągu niż w domu, ale nic to. Podobno na jeziorze Szmaragdowym są żaby, więc wstaję rano, wyciągam Alexa i jedziemy!
Jak tylko zobaczyłam znak „Uwaga żaby!” wiedziałam, że jesteśmy już na miejscu. Parkujemy, podchodzimy do roweru z kawą (bo przecież nie było czasu na takie pierdoły), zamawiam podwójne espresso i widzę napis:
Pytam więc z nadzieją w głosie:
„Przepraszam, a gdzie mogę znaleźć żaby?”
Pan zdziwiony, patrzy na mnie, na kolegę, potem znów na mnie:
„Teraz to chyba nigdzie, żaby mają okres godowy i wszystkie pochowały się do wody”
Uśmiech z mojej twarzy zniknął, rozglądam się za zesłaniem żab z nieba (no dobra, może nie takim dosłownym, bo taką ropuchą dostać w głowę z takiej wysokości to może zaboleć), a tu nagle Alex:
„Asiaaaaaaa, żabę znalazłem!”
Lecę więc do niego, torebka na ramieniu, espresso w jednej ręce, americana w drugiej, rozglądam się – aż Alex mi palcem wskazuje:
Patrzę, smutek me serce zalewa i ze stoickim spokojem tłumaczę, że jednak nie to miałam na myśli.
Mamy kawę, jesteśmy już na miejscu, więc i tak rundka wokół jeziora nam się należy. Biorę łyk i nadzieja powraca – bo przecież jak mają okres godowy to jajeczka mogę znaleźć. poza tym może jakieś wcześniaki będą? Uzbrojona w aparat kontynuuję moje poszukiwania.
Podziwiamy widoki, które są niesamowite – w końcu jesteśmy w Parku Narodowym Puszczy Bukowskiej, przy jeziorze o unikalnym zabarwieniu wody (dzięki, jak podaje Wikipedia, zawartości węglanu wapnia).
Rozglądamy się uważnie i… JEST! Pierwsza żaba w tym sezonie odnaleziona! Spojrzała na nas i zaraz czmychnęła pod wodę.
Żaba uciekła, ale wiem już, że jak ona jest, to na pewno koleżanki się muszą znaleźć. Wypatruję więc następnej i Alex mi pokazuje – piękną czerwoną. Już wyciągam aparat (kolorowe mogą być trujące), a ona plum do wody. Niezrażona rozglądam się dalej i widzę pełno jajeczek.
Jest skrzek, będzie zaraz mnóstwo małych, ślicznych żabek, więc ja też tu wrócę. Rozglądam się, patrzę i z nadzieją:
„Alex, jak tu są jaja, to na pewno jakaś żaba musi się znaleźć”
Na co Alex z wielką dozą empatii:
„Ale wiesz Asia, one takie nadopiekuńcze nie są, więc to nie takie pewne…”
Uświadomiona idę dalej. Spotykam ślimaka, pytam o drogę do żab, na co szybko dostaję odpowiedź:
Idę więc i wypatruję:
Może za tym drzewem się pojawi?
Próbuję w opuszczonych budynkach (piwa stoją, może akurat imprezę miały)
Sprawdzam na punkcie widokowym – nigdzie nie ma.
i przy przyglądającym mi się schronie bojowym
Po drodze zgarniamy przyjaciół, zaczynamy drugie okrążenie robić i pojawia się – patrzy na mnie i ubawiona moim zachwytem puszcza oczko
Chwilę do niej pogadałam, ona zachowała powagę sytuacji i poszliśmy dalej – może jeszcze moje szczęście się nie skończyło?
Idziemy, słoneczko świeci, widoki śliczne, gdy na naszej trasie pojawia się szeryf
Powiedział mi, że jak na jeden dzień to już starczy i bym przyszła jak się małe pojawią. Poza tym niedługo ruszają wycieczki po podziemiach, a do odwiedzenia mam także grotę „Za Łukami” i ruiny pałacu Toepffera.
PS. Moje poszukiwania się na tym nie kończą, jeśli macie propozycje miejsc do odwiedzenia – dajcie znać!