JaDamska na tropie odcinek 1 – Dowspuda

Zaczynam moje poszukiwania od przeczesywania Suwalszczyzny, czyli miejsca, gdzie się wszystko zaczęło.

Każdy ma rodzinne tradycje świąteczne. U mnie w domu kultywujemy wycieczki krajoznawcze. Co roku, jeśli tylko pogoda dopisze, całą rodziną wyruszamy odkrywać nasze okolice.

Podobno dzisiaj w niektórych regionach Polski pojawił się śnieg. O ironio w Suwałkach pogoda była naprawdę ładna, słoneczko świeciło, a na śnieg mogliśmy popatrzeć jedynie na zdjęciach. W dobrym po śniadaniowym nastroju cała rodzina pomogła mi w poszukiwaniach moich ukochanych żab.

Moi niedoszli towarzysze podróży - niestety kiełbasy nie miałam, więc strzeliły focha :)

Moi niedoszli towarzysze podróży – niestety kiełbasy nie miałam, więc strzeliły focha :)

Dzisiaj padło na Dowspudę i pałac Paca (tak, tego od powiedzenia „Wart pałac Paca, a Pac pałaca”). Kiedyś był to prześliczny zamek, teraz duża część z niego to ruiny. Jest położony przy Dolinie Rospudy i w związku z tym, że kilka lat temu ekolodzy tak walczyli o to miejsce ze względu między innymi na żaby wydawało mi się one odpowiednie na początek moich poszukiwań.

Miało być zdjęcie artystyczne, ale ktoś latarnię mi w ostatnim momencie dostawił...

Miało być zdjęcie artystyczne, ale ktoś latarnię mi w ostatnim momencie dostawił…

Z nadzieją na znalezienie pięknych zielonych żyjątek z wyłupiastymi oczami poszłam na dziedziniec, który kojarzy mi się szczególnie z dorocznym festiwalem kultury celtyckie na który to w czasach mojej nastoletniości chodziłam (o pierwszych miłościach tam przeżywanych nie wspomnę).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zajrzałam w dziury w murze – nic poza cegłami nie stwierdzono

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Potem sprawdzałam w widocznych jeszcze zdobieniach

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Następnie padło na wejście do podziemi, jednak bałam się zapuścić głębiej (i to pewnie mój błąd, one na pewno się tam schowały…)

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Niestety, dalej nic. Wszyscy mi zaczęli wmawiać, że na żaby jeszcze za wcześnie, ale nie poddawałam się i pobiegłam do pobliskiej dziury w ziemi – przecież na pewno gdzieś tu muszą być!

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jednak wszyscy mieli rację, żadnej żaby nie stwierdziłam, więc trzeba było zastanowić się nad inną strategią, a że tata akurat zdjęcie robił to nie moja wina…

IMG_0030

I tak postanowiłam wykorzystać te piękne okoliczności przyrody i spalić mazurki na siłowni na powietrzu

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pomimo tego, że żab nie znalazłam (może następnym razem mi się uda), to wycieczkę uznaję za jak najbardziej udaną. Czas spędzony z rodziną, odkrywanie starych nowych miejsc i wspólne spalanie mazurków na siłowni – to właśnie tworzy piękne wspomnienia. Mamy jeszcze jeden wolny dzień przed nami – polecam!

PS. Jeśli znacie miejsca, gdzie mogę znaleźć żaby (albo chociaż ich tam poszukać), to dajcie znać :)

Spodobał Ci się mój wpis - polub go lub się nim podziel!
  • Bardzo zacna tradycja, zaczynam sobie spisywac chyba takie fajne tradycje do wprowadzenia :-)

    p.s. pro artystyczne zdjecia :]

    • Nie spisuj tylko wprowadzaj :)

      P.S. Mam wrażenie, że ktoś się ze mnie nabija…