„Atlas chmur” – uderza do głowy mocniej niż alkohol

Kilka miesięcy temu pożyczyłam „Atlas Chmur” D. Mitchell’a. Coś tam kiedyś o tej książce słyszałam – podobno fajna i na jej podstawie powstał film. Do tej pory nie mam pojęcia skąd wydawało mi się, że jest to lekka komedia romantyczna – takie czytadło na kilka wieczorów. Z takim też nastawieniem zaczęłam ją czytać i czekałam na rozwinięcie akcji. Nawet nie podejrzewałam, jak bardzo się myliłam…

Po kilkudziesięciu stronach już byłam praktycznie pewna, że romantycznych scen to raczej tutaj nie zobaczę. Różnica oczekiwań sprawiła, że nie byłam w stanie czytać więcej niż kilkudziesięciu stron na raz. Zamiast lekkiej, łatwej książki dostałam mnóstwo ciężkich tematów do przemyślenia.

„Atlas Chmur” opiera się na historiach kilku bohaterów powiązanych ze sobą. Każdy z nich żyje w innych czasach, mieszka i wychowuje się w innych warunkach. Co najważniejsze wszyscy zwracają uwagę na całkowicie inne aspekty dzisiejszego świata.

Wiele miałam momentów, w których nie byłam w stanie czytać dalej i musiałam na chwilę tę książkę odłożyć. Jest to jedna z najdłużej czytanych przeze mnie dzieł ever, ale nie żałuję ani jednej minuty na nią poświęconej. Wczoraj ją skończyłam, a myśli dalej nie mogą się mi poskładać w całość.

Żaba i Dama czytająKomu polecam?

Wszystkim, którzy lubią wychodzić w przyszłość, łączyć historię, analizować to co nas otacza. Polecam też tym, którzy nie boją się zobaczyć jak często żyjemy w błędzie i jesteśmy zamknięci w swoim pięknym, hermetycznym i komfortowym świecie. Tym, którzy nie boja się dostać od autora kilka razy po tyłku, a nawet mieć czołówki z rzeczywistością.

 

Spodobał Ci się mój wpis - polub go lub się nim podziel!
  • Uwielbiam tę książkę! Też siedziałam nad nią bardzo długo (chyba najtrudniejsza była dla mnie zmienna narracja), ale nie żałuję i myślę, że to jedna z lepszych rzeczy, jakie czytałam :) Widziałaś ekranizację?

    • U mnie najtrudniejsze było przedstawienie oczekiwań do tej książki – na początku ciągle czekałam na wątek romantyczny, który nie nadchodził. Ekranizacji jeszcze nie widziałam, ale jest już na liście do zrobienia.

  • Rewelacja, wątek Sonmi najlepszy jak dla mnie. Widziałam też film, ale nie dorasta książce do pięt.

    • Też mnie najbardziej wciągnął – był jednocześnie najcięższy i najbardziej dał mi do myślenia.

      • Kiedy nowy wpis? 😀
        Wpadnij do mnie – tam czeka specjalnie na Ciebie zaproszenie do zabawy:)

        • Nowy wpis się tworzy – jak tylko internet i komputer mi pozwoli, to jutro na pewno się na blogu pojawi. A do Ciebie zajrzę a pewno :)

  • Na razie przymierzam się do obejrzenia filmu, ale 3h mnie przerażają :( Książkę boję się wypożyczyć, bo muszę mieć duuużo wolnego czasu żeby wyrobić się z taką „grubością” 😉

    • Książkę bardzo polecam – jest gruba i zajęła mi sporo czasu, ale nie żałuję ani chwili :)

  • Nigdy nie czytałam książki, ale tez nie przypominam sobie żebym oglądała film. Muszę nadrobić :)

    • Tylko ostrzegam – albo się je kocha, albo nienawidzi. jest tak specyficzna, że ciężko o coś po środku :)

  • Sovereign_Koi